niedziela, 27 lipca 2014

Holsowskie opowiadanie – część IX (Arjuna)

Walka, którą przegrała. Czyżby to był już koniec wilczycy i jej przyjaciół? A co z Jenną? Wilk nagle wstał i zaczął się głośno śmiać, a jego złowieszczy i ochrypły głos rozchodził się po kamiennej sali.
- I co wasza Arjuna, a raczej już nie wasza jest silna, ale nie zbyt by mnie pokonać. – Zaśmiał się ponownie krążąc w kółko wokół spętanych zwierząt. Wszyscy z nie dowierzaniem spoglądali na ciało wilczycy, które teraz należało do wilka. 
- I jak by was tu teraz wykończyć, a spokojnie ona na pewno to zobaczy i odczuje. – Usiadł na przeciwko więźniów.
- teraz wam coś powiem. Otóż ona się poddała, tak poddała. Dręczą ją wyrzuty sumienia za to, co zrobiła i dlatego wygrałem. Szkoda, Że w tak nędzny sposób, teraz jest już moja. – Zaczął bawić się pazurami. 
- Nie mów tak, ona nigdy by się nie poddała. – Powiedziała oburzona Noa.
- No to się zdziwisz. – Spojrzał wnikliwie na więźniów i znowu zatoczył kółko.
- Teraz będzie was koniec.- Chwycił włócznie, która była wbita ziemię koło tronu. Gdy miał zadać ostateczny cios, jego łapa się zatrzymała w powietrzu.
- Ty!! Przestań już po was!!! - Krzyknął zły. Nagle obleśne drzwi otwarły się z chukiem uderzając o ściany komnaty. To nadeszły posiłki.
- Nie dam ci ich zabić – Wilczyca zaczęła odzyskiwać panowanie nad umysłem, a przyjaciele podbiegli do niej.
- Stać! Uwolnijcie resztę, ja sobie dam rade - zacisnęła szczęki tak, że z pyska potoczyła się krew. Upadła wywijając swe ciało.
- Ar dasz radę! – Krzyknęli wszyscy razem. Po dłuższej chwili jej ciało wróciło do normy, a ona wstała podchodząc do Shitana.
- Uprzedzę wasze pytania i nic mi nie jest, ale to teraz nie jest ważne. Shitanie czy jak wchodziliście tu widzieliście jakoś straż? – Spytała dysząc.
- O dziwo nie. -Spojrzał zdziwiony na wilczycę.
- To nie dobrze. – Przerwała i nagle jej się coś przypomniało.
- Uciekajmy. – Powiedziała pospiesznie.
- Ale co się stało?- Odpowiedziała Shan.
- To miejsce zaraz się zawali – Pobiegła do bramy i stanęła na jej wlocie.
- To na, co jeszcze czekamy? Chyba, że nie którzy chcą tu zakończyć żywot. – Powiedział Lider i z wszystkimi włącznie z wilczyca zaczęli ociekać, a ziemia zaczęła się strząść. Gdy już wyszli to tuz za nimi zawaliła się jaskinia.
- Dobra teraz nam wszystko wytłumaczysz. –  Powiedziała Al.
- To teraz jest najmniejszy nasz problem, musimy szybko biedź po ten kwiat. - Zaczęła biec, ale  zorientowała się, ze zwierzęta stoją z wątpieniem czy mają za nią iść.
Westchnęła – Posłuchajcie żałuje,  że  przez chwile zasłoniła mnie chęć zemsty, ale naprawdę tego żałuje, ale teraz najważniejsza jest nasza alpha. Jak wrócimy i ja wyleczymy oddam się w wasze ręce by dostała zasłużoną nauczkę. A teraz chodźcie za mną, bo ja wiem, gdzie on jest. – Po skończonej wypowiedzi zaczęła biedz, a jej towarzysze za nią. Jednak ktoś ich śledził.
No to opo jest, Jen nie bił. Wiem, ż miało być wczoraj, ale real mi to uniemożliwił.
Osobę, która będzie pisać następną cześć to Lider. Wybrałam go uczciwie czyli wylicznką, akurat wyszło XD. Przepraszam, że trochę z tego chała wyszła i z siebie nie wiadomo co zrobiłam, ale jakoś tak mam głupią wenę -.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz