sobota, 26 lipca 2014

Opowiadanie HOLSowskie cz. VI (Nack)

07 listopada 2010

        Wszyscy popatrzeli po sobie. Cofnęliśmy się trochę do tyłu i czekaliśmy na pierwszy ruch smoka. Zaczęła trząść się ziemia. Ni z tego, ni z owego, pojawił się Dark. Zaczął gadać do smoka jakby przez sen…
-Smoczku, weź odejdź, ja tu żarcia szukam. Jak się nie przesuniesz, to cię zabijemy. Wszyscy. – zrobił głupią minę w stronę potwora, który był od niego większy o głowę. – I…
-Dark… – dało się usłyszeć głos Ingardium.
-…nie życzę sobie, byś tu stał. Po prostu odejdź i wyjdź, albo…
-Dark! – krzyknął Rain.
-…zostaniesz przerobiony na pasztet i… – Dark nie wiedział co mówi… W końcu nie jadł przez długi czas.
-DARK DO CHOLERY JASNEJ, CO TY ROBISZ?! – wydarłem się na całe gardło. -ZDAJESZ SOBIE SPRAWE Z TEGO, CO ZROBIŁEŚ?! A tak, pewnie nie… – zniżyłem ton. Wszyscy się na mnie gapili o.O’
-Nack… Pogorszyłeś sprawę. – uśmiechnęła się do mnie Franka.
        No dobra. Mogłem tak nie reagować, ale też mi się chce jeść.
-No to może zajmiemy się tym smokiem w reszcie, a nie gadamy… – odezwała się Saga.
        Przez ten czas naszych małych kłótni i sporów, smok gapił się na nas jak na debili. Uderzył ogonem w ziemię i zionął ogniem. Wielu z nas odrzuciło do tyłu, tylko Dark stał jak słup.
-No Dark, rusz się. Nie ma czasu, trzeba coś zrobić z tym smokiem!
        Ale Dark nie kontaktował.
-Jedzeeniaa, jedzeeeniaa – gadał sam do siebie – Chcę jeeść.
        Potwór uderzył Darka swoim długim ogonem tak, że ten omal nie zabił nas swoimi szponami, które miał rozłożone. Był koło drugiej ściany.
        Obudził się. Złość tryskała mu z jego uszu. Miał łeb cały czerwony. Kiwnął do Inq głową, co onaczało ‚ atak ‚ . Dark podniósł się w szybko wybiegł z jaskini, a za nim Ingardium. Walczyli ze smokiem na zewnątrz.
        W tym czasie Rain, Venus, Franka, Saga, Aldieb, Shanti i ja rozproszyliśmy się po jaskini i zaczęliśmy węszyć. Może potwór miał jakieś zapasy żywności… To tylko nadzieja. Podzieliliśmy na dwuosobowe grupy i wszysko by się zgadzało gdyby nie myśl Aldieb…
-Widział ktoś może Arjunę? Była tu przed chwilą, ale znikła… – zapytała zdziwiona.
-Może poszła pomóc Ingardium i Darkowi. Pójdę sprawdzić. – oznajmił Rain.
        Reszta poszła w swoją stronę. Ja poszedłem za Rainem na wszelki wypadek, gdyby Ingardium i Dark byli na tyle osłabieni, że nie mogliby dalej walczyć.
        Gdy zobaczyliśmy że walka smoków jeszcze trwa i wszyscy mają siłę, wdrapaliśmy się na najwyższe drzewa i zastanawialiśmy się na głos.
-Jak skoczyć na Darka albo Inq, żeby się nie zabić…
-DAAAAARK – wrzasnąłem. Usłyszał mnie. Machnąłem do niego. Niechętnie to uczynił, aczkolwiek mój wzrok wskazywał pomoc. – Rain, skaczemy na niego. Jak podleci. Szybka akcja – wyszczerzyłem się do niego.
        Tymczasem w jaskini HOLS’owicze znaleźli tylko jednego jelenia. No, ale zawsze to coś. Widać było, że chcieli ją już zjeść. Ale byli przyjaciółmi i czekali na mnie, Raina, Inq i Darka. Wołali do mnie. Chcieli usłyszeć co i jak ze smokiem. Zaryzykowałem, w końcu to parę metrów nad ziemią. Skoczyłem.
        Bolała mnie trochę tylna łapa, no ale przecież trzeba ryzykować dla Alfy stada. Nikt nie chciałby jej stracić.
-No i co? Jak tam walka? – zapytała podekstycowana Saga.
-Mało obrażeń, w sumie nic ciekawego – znudzony usiadłem obok Franki patrząc na zdobycz.
-Nie najemy się tym, trzeba będzie upolować coś większego – dodała Aldieb.
-Nie narzekajcie, tylko się cieszcie, że w ogóle coś mamy! – słychać było Raina. Zostawił smoki w spokoju.
-Po Arjunie ani śladu… – oznajmiła Shanti – Z góry też nie było widać białej skrzydlatej wilczycy?
-Nie. – odpowiedzieliśmy równoczeście z Rainem.
-Pewnie wróci, po co się martwić… – dodałą Venus.
-Po to, że mogło jej się coś stać, przecież nie znamy tych terenów…Poza tym…
        I coś gruchnęło. To potwór. Widocznie Ing i Dark nie chcieli się już z nim bawić. Wszyscy podbiegliśmy do niego… Był cały gorący i trząsł się…
Boże, co za susz ==’
Nie umiem pisać XD
No nic, mam nadzieje że nie spiepszyłem :B
Następną część powierzam France. :>
Nack (17:14)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz