piątek, 11 lipca 2014

Legenda Miłości (Franka, Shellney, Sagaphine)

14 lutego 2012
 
Pewnego niezwykłego dnia ,choć zapowiadał się jak każdy inny, miała miejsce pewna historia.
Historia ta dotyczyła młodej niewiasty , Walentyny a także dwóch mężczyzn – Toniefair’a i Lovekrove’a.
Otóż tego dnia Walentynę spotkał pewien zaszczyt – Tonie się jej oświadczył.

* ~toniefair tula Walentynkę do swego boku*
* Walentynka wtula się*
<~toniefair> Jest ktoś kogo kochasz bardziej
<~toniefair> Ode mnie?
<Walentynka> Skądże..jak mógłbyś tak pomyśleć?
<Walentynka> Tylko Ty jesteś w mym sercu


Walentyna zgodziła się.

 <~toniefair> Spędźmy razem resztę życia! 
 <~toniefair> Zamieszkajmy w małym domku z drewna z nasza dwójką ukochanych dzieciaczków.
 ~toniefair bierze Walentynkę w ramiona*
 <Walentynka> Tak właśnie wyobrażałam sobie naszą przyszłość!
<Walentynka> O mój Ty Romeo~!
<~toniefair> O moja ty Juliette! 
<Walentynka> Jesteś taki romantyczny..*szepnęła*
<~toniefair> Uparcie i skrycie, Walentynko kocham cie nad życie!
<Walentynka> Oh..! *westchnęła z zachwytem*
<Walentynka> To takie piękne..
 ~toniefair delikatnie przesuwa palcem po jej gęstych włosach*

W ten w miejscu gdzie spotkali się młodzi kochankowie wstąpił Lovekrove.
Znał on Walentynkę bardzo dobrze – kiedyś byli parą.
Lovekrove nie mógł pogodzić się z myślą ,że dziewczyna wybrała młodocianego Toniefair’a zamiast niego.
Dojrzałego , prawdziwego mężczyzny.

 <Walentynka> Oh , Lovekrove! *szepnęła*

 <~LOVEKROVE> *Krovie spojrzenie utkwione było w ukochanej wyznającej miłość obcemu mężczyźnie*
 * Walentynka uśmiechnęła się słodko do TonieFair , zerkając kątem oka na Lovekrove*
 * ~toniefair zerknął podejrzliwie na Lovekrove*
<~LOVEKROVE> *Zamuczał przeciągle, basem. W tonie owego dźwięku słyszalna była rozpacz. Nie czekając na nic odbiegł podzwaniając dzwoneczkiem przewieszoną na jego szyi. Jednak i ten umilkł*

W ten Walentyna zrozumiała ,że popełniła błąd. W jej sercu nadal był Lovekrove.

 * Walentynka skryła twarz we włosach i padła w ramiona Toniefair.Nie chciała by ktokolwiek usłyszał jej ciche łkanie.*
 * toniefair spogląda smutnymi oczyma na twarz ukochanej i delikatnie ociera jej łzy 
 * Walentynka odsunęła się od niego.*
<Walentynka> Wybacz.. to chyba dla mnie zbyt wcześnie.
 <~LOVEKROVE> *Wpadł na polanę, przebiegł przezeń dwakroć w poprzek mucząc z szaleńczą rozpaczą po czym ponownie zniknął między drzewami*
* Walentynka odsunęła się kilka kroków i zerknęła na Lovekrove przechadzającego się między drzewami.*
 * toniefair spojrzał na nią, udając twardego, jednak widać było smutek malujący się na jego twarzy
<~LOVEKROVE> *Wrócił zdyszany na polanę i klapnął ciężko pod drzewem*

Walentynka zrozumiała że ma szanse odzyskać tą miłość.Lecz musi o nią walczyć.I porzucić swojego narzeczonego..
Tak też uczyniła.

<toniefair> Będę na Ciebie czekał 
 <toniefair> choćby to miało trwać wieczność
<toniefair> Bo ja Cię.. kocham!
 * toniefair zaczął powoli oddalać się od polany
 * Walentynka ostatni raz spojrzała na Toniefair po czym wbiła spojrzenie w Lovekrove. Wzięła głęboki oddech i zrobiła kilka kroków w jego stronę.*
 * toniefair usiadł pod jakimś drzewem i zaczął grzebać patykiem w ziemi
 <~LOVEKROVE> *Byk stopniowo przybierał postać seksownego, wysokiego mężczyzny o kruczoczarnych bujnych włosach, jednak nie spojrzał nawet w stronę zbliżającej się Walentynki*
 * toniefair poczuł że kropla deszczu spadła mu na głowę
 * toniefair poczuł że na dobre się rozpadało
 * Walentynka zatrzymała się i stanęła na przeciw niemu. Przełknęła ślinę nie zważając na krople deszczu coraz częściej muskające jej skórę.*
 * toniefair łzy zaczęły napływać mu do oczu ale szczęśliwie nie było tego widać na mokrym od deszczu pysku.
* toniefair zaczął zastanawiać się czy powinien odejść.. czy tak będzie lepiej dla ukochanej.. czy dzięki temu będzie .. szczęśliwa
<~LOVEKROVE> *Przeniósł ciemne oczy w stronę Walentynki. O dziwo nie wyrażały absolutnie niczego poza zadumą odmalowaną w nich jak na obrazie.*
* toniefair odgarnął z twarzy ciemnobrązową grzywkę , wstał i ruszył w stronę polany
* Walentynka podeszła kilka kroków bliżej , usiadła przy drzewie tuż obok niego. Odgarnęła z twarzy kilka mokrych kosmyków i spojrzała na niego różanymi oczami.* To był błąd.
* toniefair schował się za grubym konarem jednego z drzew i zaczął obserwować Walentynkę i Lovekrove
<~LOVEKROVE> *Nieustannie patrzył na nią tym samym spojrzeniem. Na usta cisnęło mu się tyle pytań, jednak wyraził wszystko co chciał jednym słowem. Jednym jedynym utworzonym w pytanie* Kochasz?
* Walentynka jej oczy zabłysły natychmiastowo a usta zadrżały wypowiadając te słowa.* Tak ,kocham! Me serce już zawsze będzie Twoje. *wyszeptała i spuściła wzrok jakby czekając , na decyzję która wpłynie na jej życie.*


Mogło by się wydawać że oboje są już szczęśliwi i nic im nie grozi.
Lecz..

 * toniefair nie mógł już tego znieść .. ani chwili dłużej
 * toniefair wyskoczył zza drzewa i zaczął zbliżać się ku Lovekrove
<toniefair> Jeżeli chcesz mi zabrać Walentynkę .. jestem gotów o nią walczyć!
* Walentynka oderwała wzrok od ukochanego i jej oczom ukazał się Tonie fair.*
 <~LOVEKROVE> *Objął ją ramieniem i cmoknął w czubek głowy. Ujrzawszy zbliżającego się Toniefair wstał, wypiął bojowo pierś* Jesteś gotów zejść z tego świata w przeciągu najbliższych minut w walce o moją panią?
<toniefair> Kocham ja całym sercem.. pragnę ją odzyskać lub umrzeć dla niej!
<Shellney> *Dobyła dwóch mieczy i rzuciła oba w stronę przyszłych walczących*
<~LOVEKROVE> *Złapał jeden z mieczy w locie* Więc walczmy. Zwycięży lepszy.

I walka rozpoczęła się na dobre.

 <toniefair> Niech tak będzie. *dobył miecza i cisnął nim z całej siły w przeciwnika*
* Walentynka spoglądała  spłoszonym wzrokiem to na jednego ,to na drugiego mężczyznę.*
<~LOVEKROVE> *Odparł zwinnie atak i przeciął powietrze po skosie postępując krok w przód.*
* toniefair zaczął krążyć wokół przeciwnika wyczekując odpowiedniej chwili do ataku.
<~LOVEKROVE> *Sieknął w stronę przeciwnika, ostrze błysnęło szukając na oślep wrogiego ciała*
 * Walentynka zakryła dłonią usta obserwując wyczyny dwóch mężczyzn bliskich jej sercu.Przez całe ciało przeszedł ją mimowolny dreszcz.*
* toniefair schylił się unikając ledwo bardzo poważnego uszkodzenia
 * toniefair zaczął biegać dookoła pola walki i nagle przy trzecim okrążeniu skoczył w górę i skierował miecz ku lovekrove
<~LOVEKROVE> *Zarobił solidny cios w lewe ramię, lecz nie poddał się i naparł w szale na konkurenta siekając mieczem bez określonego celu*
* toniefair spojrzał kątem oka na ukochaną i widząc jej wzrok skierowany wyłącznie na Lovekrove , w złości sieknął mieczem z podwójną siłą w przeciwnika
<~LOVEKROVE> *Ledwo ledwo wybronił się od ciosów*
 * toniefair zagapił się na ukochaną i oberwał bardzo bolesny cios w tylną łapę*

Wydawałoby się że walka trwać będzie aż któryś z mężczyzn nie zostanie pokonany.
Walentyna postanowiła temu zapobiec.

 * Walentynka widząc jak jej ukochany dostaje kolejne ciosy od przeciwnika wstała  i podeszła do nich narażając się uderzenie mieczem.* Dosyć..Przestańcie!
* ~LOVEKROVE Widząc nadchodzącą ukochaną przed jej słowami zaprzestał walki* Więc jak to rozstrzygniemy? *Spytał patrząc w jej stronę z błogą miną. Jej widok był jak opatrunek na rany*
* toniefair spojrzał w stronę ukochanej wielkimi oczyma
 <toniefair> Walentynko
<toniefair> Którego z nas .. naprawdę kochasz?
* Walentynka stanęła pomiędzy nimi i wpatrując się w Lovekrove , jednocześnie słuchając słów wypowiadanych przez Toniefair’a.*
<~LOVEKROVE> *Wyciągnął dłoń w jej stronę muskając opuszkami palców jej policzek* Kochanie… Ty musisz wybrać.
* toniefair wyczekiwał odpowiedzi ukochanej w napięciu choć wiedział że za chwilę zada mu cios w samo serce…

Walentynka przez chwilę milczała jakby budując napięcie wśród mężczyzn tak czekających aby w odpowiedzi padło ich imię.
W końcu jednak odrzekła pewnym tonem:

 <Walentynka> Ja..kocham Lovekrove.I tylko jego. *powiedziała cicho jakby bojąc się reakcji Toniefaira’a. W obawie wtuliła się w ramiona swojego mężczyzny.*
<~LOVEKROVE> *Objął ją czule przymykając powieki i odetchnął z ulgą i powtórzył cicho* Kochanie… 
<toniefair> Więc dokonałaś wyboru.
<toniefair> Teraz nie pozostaje mi nic innego jak odejść… nie chcę zawadzać waszemu szczęściu…
 <~LOVEKROVE> *Spojrzał na Tońka* Bywaj więc zdrów. Godny był z Ciebie przeciwnik.
* Walentynka skinęła głową na te słowa.W środku jednak czuła pewien zawód , że mężczyzna który przed chwilą tak o nią zabiegał ,nagle się poddaje.*
[14:01:32] * toniefair spojrzał smutnym wzrokiem na Walentynkę*
* toniefair jednak po chwili jego kąciki ust lekko uniosły się w uśmiechu
<toniefair> Co za znaczenie mam ja? Ważne jest twoje szczęście…
 * Walentynka odgarnęła kosmyk włosów i spojrzała kątem oka na niego , jednak zaraz odwróciła wzrok pozostając ukryta w ramionach Lovekrove.*
<toniefair> Dziękuję Love. Ty też byłeś całkiem niezły.
<toniefair> No cóż na mnie chyba pora.
<~LOVEKROVE> *Przeczesał palcami włosy ukochanej przyglądając się jak bacznie doczesnemu konkurentowi i odwzajemnił uśmiech* 
 * toniefair pożegnał ukochaną ostatnim spojrzeniem i powoli zaczął się oddalać.
<Walentynka> Bądź zdrów , Toniefair. *ostatnio raz spojrzała na niego po czym obraz Toniefair’a pozostał już tylko w jej pamięci.*
 * toniefair nie odwrócił się już ani razu próbując ukryć łzy napływające mu do oczu.

I tak też się stało..Toniefair odszedł zostawiając miłość swojego życia w rękach innego mężczyzny.

<~LOVEKROVE> *Spojrzał w jej oczy* Kocham Cię *Szepnął cicho do jej ucha i musnął przelotnie wargami jej wargi*
 * Walentynkę ogarnęło błogie uczucie. Już wiedziała że nic nie stanie na przeszkodzie jej miłości. Wspięła się na palce i delikatnie pocałowała usta ukochanego.*

I tu kończy się historia Walentynki i Lovekrove’a.
Z pewnością dobrze im się powiodło ,a może i Toniefair odnalazł kobietę swych marzeń.

Historia młodych kochanków z wiekiem stała się popularna , a dzień w którym to się wydarzyło został ochrzczony..dniem miłości.
Dlatego aż do teraz , dnia 14 lutego wszyscy okazują sobie miłość.
Podtrzymajmy te tradycję i dziś!

                                                Wystąpili:
w roli:
Walentynki – Franka
Lovekrove’sa – Shellney
Toniefair’ego – Sagaphine

Dziękujemy za przeczytanie i zachęcamy do czynnego brania udziału w tym święcie! :D
* na wszelkie niedociągnięcia i inne niedoskonałości w tej historii należy przymknąć oko – pisane było na całkowitym spontanie. :) 
Franka (18:20)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz