sobota, 26 lipca 2014

,,Mortem” opowiadanie cz.I (Shanti)

07 listopada 2010

Weźcie nie śmiejcie się z tytułu XDD! i ogólnie z opowiadania. Jeszcze go nie skończyłam i chwilowo ma 10 stron (w zeszycie A5) dlatego podzielę to na części. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że zrobiłam tu postacie ludzkie, bo na początku nie miałam zamiaru tego publikować.
    Był chłodny jesienny poranek. Shanti wraz z przyjaciółmi mieli dziś pojechać do wynajętego domku gdzie podobno czekali tam na nich reszta kumpli. Miejsce to znajdowało się gdzieś w poblirzu lasu.
8.00 rano. Dziewczyna natychmiast się obudziła i zaczęła pakować trochę ubrań. Chwyciła swój zeszyt. Przewertowała kilka kartek i zapisała:
,,Wpis 36  01.11.2010r
Dziś jadę na małe wakacje z przyjaciółmi. Nie mogę się doczekać, bo wiem, że będzie niesamowicie. Spędzę z nimi cały tydzień. Zero rodziców równa się pełen luz, a w naszym przypadku wydurnianie się. Idę się pakować, pa
Pamiętnik wpakowała do osobnej kieszeni wraz z całym stosem długopisów. O 12.00 podjechał pod jej dom chłopak. Shan wybiegła z torbą na ramieniu. Wpakowała bagaż do bagażnika i zaraz wsiadła do samochodu na przednie siedzenie.
-Hej, Sho – przywitała go uśmiechem.
-Siemasz. Zła wiadomość.
-Mianowicie?
-Musimy jeszcze jechać po Ing i Jenn.
-To nie jest zła wiadomość  – zaśmiała się. – dużo będzie dziewczyn.
-Wcale nie. Dwa razy więcej facetów już tam baluje. Jedziemy.
Ruszyli. Po zabraniu paru osób samochód wydawał się przeładowany, ale całe szczęście już nikogo więcej nie brali. Kiedy dotarli na miejsce z chatki wybiegła grupa facetów i dwie dziewczyny. Razem było ich tam szestanstu. Dom nie był duży ale zaplanowali, że będą tam tylko pić i spać. Ewentualnie wymiotować. Większość czasu mieli spędzać na spacerach i imprezach na dworze. Shan i reszta dziewczyn rozpakowały się w jednym, dużym wspólnym pokoju a faceci w jednym, małym wspólnym pokoju, jednak jak to sami stwierdzili mają zdolność przetrwania w małych pomieszczeniach. Ta jasne.
Upłynęło trochę czasu zanim wszyscy się poznali i zapamiętali imiona. Kiedy zrobiło się ciemno postanowili rozpalić ognisko przed domem. Każdy miał przy sobie butelkę piwa oraz kiełbasę na patyku. Oczywiście nikomu nie udało się prawidłowo jej upiec, przynajmniej trochę popili. Shan przytuliła się do Sho, bo było już zimno. Zaczęło się opowiadanie strasznych historii. Nikt z grupy nie miał zamiaru się bać krwawych historyjek, jednak kiedy Jenna powiedziała, że zna jedną na temat tego miejsca wszyscy zamarli, a zwłaszcza Ing, ponieważ ona bała się najbardziej.
-Czytałam, że w tym lesie działy się straszne rzeczy – szepnęła – podobno seryjny morderca zabijał tu swoje ofiary – przeszyła wszystkich pokolei wzrokiem.
jeden z chłopaków prychnął nie widząc co w tym takiego strasznego. Przecież w wielu miejscach w Polsce działy się takie rzeczy. Chyba.
-To nie wszystko – spuściła wzrok. – wiele innych osób zostału tu zabitych w tajemniczy sposób.
-Samobójstwa? – zapytała Shanti.
-Nie. Było tu wiele śledztw na ten temat ale wszystko jednoznacznie wskazywało, że to morderstwo.
-Seryjny zabójca.. – powiedziała do siebie.
-Ja w to nie wierzę. Przecież już dawno by go złapali. Ponad sto takich samych wydarzeń i brak sprawcy? Nie, to niemożliwe. Wszyscy podejrzewali, że to musiało być coś więcej. Ciszę przerwał Sho:
-Oj, będę rzygał.
C.D.N

Taa.. xD
Shanti (11:16)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz