sobota, 26 lipca 2014

„Mortem” opowiadanie cz.II (Shanti)

16 czerwca 2011

Tak, kontynuuję to gówno :D
~~
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Po godzinie rozeszli się do pokoi. Noc była dosyć spokojna, lecz Shanti czuła coś dziwnego, jednak nie wiedziała dokładnie co. Postanowiła to zignorować i spróbować zasnąć.
Nazajutrz wszystkichm trudno było wstać z powodu kaca po wczorajszej imprezie. Około godziny 12:00 większość zebrała się w wielkim salonie. Ingardium spojrzała dziwnie na podłogę. Pod stołem była oromna plama krwi. Wskazała drżącą dłonią na dane miejsce i drgnęła. Wszyscy ucichli wpatrzeni.
-Ktoś się w nocy pociął? – zapytała.
Spojrzeli po sobie, jednak nikt się nie przyznał.
-No kto?! – krzyknęła zdenerwowana, jednak nadal dookoła panowała grobowa cisza.
Wiedzieli, że tu dzieje się coś dziwnego. Po południu grupa przyjaciół wybrała się do lasu na spacer również w celu zapoznawczym. W tym czasie wszystkim przypomniała się straszna przeszłość tego miejsca, jednak nikt nie miał zamiaru się tym wielce przejmować. Było, minęło. Nastolatkowie szlii jak zwykle wygłupiali się. Z oddali Shoochu zobaczył nagrobek. Kiedy podeszli bliżej okazało się, że to stary, zaniedbany cmentarz. Marmurowe tablice dawniej bordowe teraz były poszarzałe, a napisy na nich wyniszczone. Wszelka roślinność wokół przybierała podobny kolor. Miało się wrażenie, że nie ma tu ani jednego żywego organizmu.
-Ej! Może tym razem my postrasztmy duchy, a nie one nas? – zapytał Sho i zaśmiał się głupkowato, po czym wbiegł tam i zaczął skakać i biegać. Shan bała się. Czuła coś złego, coś co czyni to miejsce tak mrocznym, a raczej przerażającym.
-Przestań. – nakazała.
Jenna ujrzała świeżą krew na jednym z nagrobków. Spojrzała przerażona na Shanti, po czym ona na Ingardium. Trzem dziewczynom serca szalały jak szalone i cały czas nerwowo wymieniały spojrzenia. Reszta stała i śmiała się z kpin Sho.
-Proszę, przestań! – krzyknęła widocznie zdenerwowana niemądrym zachowaniem swojego chłopaka.
Pospiesznie próbowała go powstrzymać od wyśmiewania się ze zmarłych jakby czuła, że coś się zbliża. Tak samo było z Ingardium i Jenną.
-No weź przestań dziewczyno, peniasz?
Zdenerwowana bezradnie rozłożyła ręce widząc, że żadne siły go nie powstrzymają. Wszyscy nagle usłyszeli dziwny dźwięk za nimi. Był to jakby podwójny krzyk kobiety i mężczyzny. Odruchowo odwrócili się w tamtą stronę, lecz nic nadzwyczajnego nie zauważyli. Jedynie suche gałęzie połamanych drzew.. Pomyśleli, że to tylko wyobraźnia i wiatr płatają im figle. Trójka dziewczyn opuściło już dziwne uczucie strachu. Gdy odwróciły się spowrotem w stronę cmentarza, gdzie wcześniej błaznował Sho, ten.. leżał na ziemi. Wokół niego była ogromna plama krwi. Chłopak leżał z otwartymi oczami, nie oddychając. Jego ciało z każdą upływającą minutą robił się coraz zimniejszy. Dusza młodego mężczyzny odpłynęła. Oczy Shan zalały się łzami. Wykrzyczała jego imię i podbiegła bliżej. Sprawdziła jego puls, jednak nic już nie czuła. Nic.. cisza.. chłopak był po prostu martwy. Dziewczyna płakała nad ciałem. Gorące łzy wylewały jej się z oczu w nieskończoność.
-Sho, błagam obudź się. Wstawaj. Nie rób mi tego, proszę nie odchodź.
Wszyscy byli zszokowani dziwnym wydarzeniem. To co się stało było przerażające, a zarazem tajemnicze. Przecież nikt inny oprócz nich samych nie spacerował po tym cmentarzu. Przez całą drogę nie widzieli nikogo. To było prawie niemożliwe. A jednak, stało się. Jenna podeszła do przyjaciółki i położyła dłoń na jej ramieniu. Po chwili i ona płakała. Co robić? – pomyślała. Jedyne co można było zrobić i co było uznawane za najbardziej słuszne, to wezwać policję. Ale jak to zabrzmi? „Wygłupialiśmy się na cmentarzu, coś odwróciło naszą uwagę, a potem on już nie żył” ? Na pewno żaden z mundurowych im nie uwierzy i co więcej może będą obwiniać któregoś z grupy przyjaciół.
Shanti (18:50)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz