25 września 2010
Biegnę. Ciemność. Widzę światełko w oddali. Wybiegam z ciemności w piękny świat. W tak malowniczą krainę jakiej nigdy nie widziałam. Jednak coś mi nie odpowiada, zamiast zapach trawy, coś strasznie śmierdzi.
Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam wylot mojej jaskini. Otwarłam drugie. Dziwne.. Wstałam. To chyba tylko sen, ale zaraz. Ten zapach.. wciąż go czuję. O co chodzi? Wyszłam ze swej groty i udałam się jak co dzień nad strumień by zaspokoić pragnienie.
Kiedy zobaczyłam własną siebie w źródlanym odbiciu aż cofnęłam się z wrażenia. Moje futro było rozwalone na wszystkie możliwe strony a sama wyglądałam jak by mnie psu z gardła wyjęto i skazano na całkowite wyschnięcie. Dotknęłam łapą futra, następnie powąchałam.
-O fuuuj! – jęknęłam i wtem przypomniał mi się cały wczorajszy wieczór.
Kiedy zobaczyłam własną siebie w źródlanym odbiciu aż cofnęłam się z wrażenia. Moje futro było rozwalone na wszystkie możliwe strony a sama wyglądałam jak by mnie psu z gardła wyjęto i skazano na całkowite wyschnięcie. Dotknęłam łapą futra, następnie powąchałam.
-O fuuuj! – jęknęłam i wtem przypomniał mi się cały wczorajszy wieczór.
Jak Rain wrzucił mnie do pralki a Shan nalała wódki do pojemnika na płyn odświeżający. Ueh.. Nie należało to do przyjemnych rzeczy. No ale cóż, pasowałoby się umyć oO’ Przecież nie będę tak cuchnąć do końca dnia.
Poszłam wiec nad jezioro. Weszłam do chłodnej wody od razu czując ulgę. Opłynęłam jezioro kilkakrotnie, po czym wyszłam z niego i nie otrzepując się udałam się na główną polanę.
Pierwsze co zrobiłam jak zobaczyłam zebranych, tzn: Shanti, Kishimi, Wanaye, Frankę i parę innych osób, to krzyknęłam:
- Shan! -podbiegłam do niej i dokończyłam myśl – Ty mi przypadkiem czegoś wczoraj nie dolałaś do tego soku?
- Ja? Niee – uśmiechnęła się nieco dziwnie a ja udałam że jej uwierzyłam po czym spojrzałam na resztę.
Wszyscy patrzeli na mnie dziwnie, choć faktycznie, ociekałam wodą i wyglądało toi dziwnie. Jednym ruchem otrzepałam futro z drobnych kropelek mokrej wody.
- No i hajda – po czym glebnęłam się w tył i zaczęłam robić aniołki na trawie.
Reakcja pozostałych: ” O______O”
- Jenn dobrze się czujesz? – spytała Wanaye i wlazła mi na łeb.
- genialnie.
Nagle na polanę wparował Rain z jakąś niezidentyfikowaną minął i zaczął śpiewać odę do Radości.
Reakcja pozostałych: ” O________________________________O”
- A nim sie nie przejmujcie.. jak to wczoraj powiedział.. Wypił 3 piwa i poczuł się dziwnie.
Po jakimś jednak czasie wszyscy już siedzieli spokojnie i zbijali bąki.
- A jak wam się podobała moja przemowa? -przerwała ciszę Venus i spojrzała na wszystkich z bananem na pysku.
- Spoko.. a mój wiersz? – rozczulił się Rain
- fajny ale ukradłeś tekst z kiepskich – zbulwersowała się Arjuna.
- Kiepscy też zwierzęta!
I taki minął dzień tuż po rocznicy. Czy będą następne?
Wieczorem znów leżałam sama w swojej jaskini, obok mnie spał Mikey, a ja uśmiechałam się sama do siebie patrząc na bladą tarczę księżyca.
Zaczęłam myśleć. Przypomniały mi się moje własne słowa: ” Jesteście takim małym lepkim czymś co trzyma mnie przy tym, żeby tego nie kończyć, żeby się nie poddawać.”
Przecież to ich dom, prawdziwy dom. Nie mogę im tego odebrać.. Ale z tą najwspanialszą alphą na świecie przesadzili. Nie jestem aż tak dobra i nigdy nie byłam.
Kurcze!
Łza wzruszenia znów spłynęła jej po pysku jakby miała ona przypomnieć wczorajszy dzień. Wczorajszy piękny ale i męczący dzień..
Było tak pięknie..
Poszłam wiec nad jezioro. Weszłam do chłodnej wody od razu czując ulgę. Opłynęłam jezioro kilkakrotnie, po czym wyszłam z niego i nie otrzepując się udałam się na główną polanę.
Pierwsze co zrobiłam jak zobaczyłam zebranych, tzn: Shanti, Kishimi, Wanaye, Frankę i parę innych osób, to krzyknęłam:
- Shan! -podbiegłam do niej i dokończyłam myśl – Ty mi przypadkiem czegoś wczoraj nie dolałaś do tego soku?
- Ja? Niee – uśmiechnęła się nieco dziwnie a ja udałam że jej uwierzyłam po czym spojrzałam na resztę.
Wszyscy patrzeli na mnie dziwnie, choć faktycznie, ociekałam wodą i wyglądało toi dziwnie. Jednym ruchem otrzepałam futro z drobnych kropelek mokrej wody.
- No i hajda – po czym glebnęłam się w tył i zaczęłam robić aniołki na trawie.
Reakcja pozostałych: ” O______O”
- Jenn dobrze się czujesz? – spytała Wanaye i wlazła mi na łeb.
- genialnie.
Nagle na polanę wparował Rain z jakąś niezidentyfikowaną minął i zaczął śpiewać odę do Radości.
Reakcja pozostałych: ” O________________________________O”
- A nim sie nie przejmujcie.. jak to wczoraj powiedział.. Wypił 3 piwa i poczuł się dziwnie.
Po jakimś jednak czasie wszyscy już siedzieli spokojnie i zbijali bąki.
- A jak wam się podobała moja przemowa? -przerwała ciszę Venus i spojrzała na wszystkich z bananem na pysku.
- Spoko.. a mój wiersz? – rozczulił się Rain
- fajny ale ukradłeś tekst z kiepskich – zbulwersowała się Arjuna.
- Kiepscy też zwierzęta!
I taki minął dzień tuż po rocznicy. Czy będą następne?
Wieczorem znów leżałam sama w swojej jaskini, obok mnie spał Mikey, a ja uśmiechałam się sama do siebie patrząc na bladą tarczę księżyca.
Zaczęłam myśleć. Przypomniały mi się moje własne słowa: ” Jesteście takim małym lepkim czymś co trzyma mnie przy tym, żeby tego nie kończyć, żeby się nie poddawać.”
Przecież to ich dom, prawdziwy dom. Nie mogę im tego odebrać.. Ale z tą najwspanialszą alphą na świecie przesadzili. Nie jestem aż tak dobra i nigdy nie byłam.
Kurcze!
Łza wzruszenia znów spłynęła jej po pysku jakby miała ona przypomnieć wczorajszy dzień. Wczorajszy piękny ale i męczący dzień..
Było tak pięknie..
~~~~~~~
Tak.Chciałam wam przede wszystkim podziękować za te wszystkie wspaniałe przemowy, przez które miałam niemalże łzy w oczach w realu. *kiwnęła łbem z uznaniem*
To miało być takie mini przypomnienie tego co było wczoraj. Niezbyt udane i do kostek nie sięgające temu co napisałam ostatnio Oo’ ale cóż.
To wszystko przez tą pralkę >.<’
Tyle że.. O.o zauważyliście że wszystkie wiersze rozpoczynam od litery „T” ? XD dziwne Oo
No mniejsza xD
To chyba tyle Oo’
Tak.Chciałam wam przede wszystkim podziękować za te wszystkie wspaniałe przemowy, przez które miałam niemalże łzy w oczach w realu. *kiwnęła łbem z uznaniem*
To miało być takie mini przypomnienie tego co było wczoraj. Niezbyt udane i do kostek nie sięgające temu co napisałam ostatnio Oo’ ale cóż.
To wszystko przez tą pralkę >.<’
Tyle że.. O.o zauważyliście że wszystkie wiersze rozpoczynam od litery „T” ? XD dziwne Oo
No mniejsza xD
To chyba tyle Oo’
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz