środa, 23 lipca 2014

HOLSOWICZ BEZ GŁOWY – cz.3 (Franka)

04 grudnia 2010

Otworzyłam oczy.Pochylali się nade mną Nack i Shanti.
-Obudziła się..- szepnął ktoś z tyłu. To był chyba głos Raina.
-Tym razem nie możemy pozwolić jej opuścić jaskini. Za każdym razem mdleje..  -powiedziała Shanti.
Czemu porozumiewali się szeptem?
Czemu Shanti i Rain żyją?
 Przecież..Sama widziałam ich głowy…Wzdrygnęłam się.
Co to było? Może to mi się śniło? Niee , nie możliwe.
 Przecież ja to czułam , za każdym razem mdlałam.
***
Była noc. Shanti , Nack , Saga i Rain , którzy byli w  jaskini , już spali.
Wyszłam stamtąd po cichu..Wybiegłam , rozkoszując się wolnością.
Niestety , przez panującą wokół ciemność , nie zdołałam zauważyć holsowskiego stawu.
Wpadłam do wody. Nagle zrobiło się jasno. Zaczęłam swobodnie oddychać pod wodą.Dziwne.
Nagle woda plusnęła.Zauważyłam białe łapy.
Ciało musiało znajdować się na powierzchni.Domyśliłam się ,że to Arjuna.
 Ucieszona ,że będzie mi towarzyszyć , wynurzyłam głowę.
 Ciało Arjuny spokojnie pływało po wodzie. Bez głowy.
Wstrzymałam oddech. Znowu…
Wygramoliłam się na brzeg i poczęłam uciekać jak najdalej od zwłok.
Znów zrobiło się ciemno..Nagle..wdepnęłam w coś , w co chwile później wtopiła się cała moja tylna łapa.
 Podniosłam ją , i zobaczyłam jak na łapie mam przyczepioną głowę Arjuny. Wydałam z siebie załamujący się pisk. Piszczałam i nie mogłam przestać , czując łeb Arjuny..Z wszystkich stron zaczęła lać się krew.
 Zaczęłam szarpać nogą , by łeb odleciał , jednak był solidnie przyczepiony.
 Nie miałam odwagi go dotkąć.. Choć mnie dotykał. Nagle..
Z jej głowy wyślizgnął się mózg , i opadł na ziemie , wydając przy tym odgłos podobny do mlaśnięcia.Mózg był czymś na pół przecięty.
.A w środku była głowa białej myszki w wydłubanymi oczami.
Zaczęłam się drzeć. Uderzyłam głową Arjuny o drzewo w taki sposób by się odczepiła.
Wzięłam głęboki wdech , starałam się uspokoić. Tym razem nie zemdlałam , to się dzieje naprawdę..
Wszystko jest takie rzeczywiste…
Po raz ostatni spojrzałam na zmasakrowaną Arjunę , odwróciłam się i zaczęłam biec.
Próbowałam odgadnąć gdzie się znajduję , w jakiej części lasu.
Nie było to niestety takie proste , panowała ciemność.
Zaczęłam błąkać się po lesie , gdy ujrzałam przed sobą uśmiechniętą Firę.
Cała w strachu i nerwach uważnie przyjrzałam się jej głowie.
Była w porządku , wszystko ok..
- Cześć. – przywitała mnie radośnie.
-Hej. – odpowiedziałam.
- Nic Ci nie jest? Masz takie wielkie , przestraszone oczy.
- Nie , nie.. – zastanawiałam się , czy powiedzieć jej ,że Arjuna nie żyje. Dyskretnie schowałam okrwawioną tylną łapę w krzaki.
- Patrz , biała myszka! – zawołała Fira.
Zrobiłam się cała blada a po ciele przeszedł mi zimny deszcz.
- G..gdz…gdzie? – spytałam chrypnącym głosem.
- O , tutaj. – Fira przekręciła łeb w prawo i wskazała mi dobrze znaną już myszke.
-Przeklęty gryzoń.. – rzuciłam pod nosem i płynnym ruchem złapałam myszkę i podniosłam ją za ogon.
Poczęłam się jej podejrzanie przyglądać. Co to mogło być?
Usłyszałam jakieś dziwne odgłosy za swoimi plecami. Odwróciłam się i z wrażenia upuściłam białą mysz.
Fira wisiała parę metrów od ziemi na drzewie…Na jej tłowiu przewiązany był parę razy gruby łańcuch który był umocowany do wielkiego drzewa.
Ale głowę miała…Wywijała kopytami to w jedną to w drugą stronę.
-Pomocy! – usłyszałam.
Chciałam rzucić się jej na ratunek ale parę metrów dalej ujrzałam list. Wzięłam go do łapy i przeczytałam na głos:

Stadzie HOLS zagraża wielkie nie bezpieczeństwo. Strzeżcie się i nie marnujcie czasu na głupoty.
Wystawiliśmy Was na próbę , jednak najwidoczniej dopiero ten list otworzy wam oczy.
Czas na pierwsze , poważne zadanie. Wytypowaliśmy Ciebie , Firo.
Czy jesteś w stanie poświęcić się dla HOLS?
W krzaku obok leży piła motorowa. Franka Ci ją poda , a Ty odpiłujesz sobie głowę.
W przeciwnym razie całe HOLS tak skończy.
Mamy Was na oku , nie radzę próbować nas przechytrzyć.
No na tyle , z poważaniem: Ktosie.
Odłożyłam kartkę i zamarłam. Fira również.
Po dłuższej chwili milczenia odrzekła:
-Podaj piłę.
- Nie.. – zawahałam się.
- Podaj! – podniosła głos.
Sięgnęłam do krzaka i wyjęłam piłę motorową Steel. Wdrapałam się na drzewo i podałam Firze.
Długo trzymała ją w pysku. W końcu odpaliła i przyłożyła sobie do głowy.
-Nie!!! – wydarłam się. Nagle na wszystkie strony zaczęłą lać się krew.  Piła upadła tuż obok mnie a zaraz za nią głowa Firy.
W oddali słychać było piszczenie białej myszki..Zaczęło mi się kręcić w głowie..Zrobiło mi się gorąco i zamknęłam oczy..A potem..zemdlałam.
C.D.N
Franka (19:52)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz